środa, 2 lutego 2011

Sajgon - Pacyfic

No i to jest prawdziwy Sajgon (zdjecia w srodku)

Tak, tak brother ..

A Robert z Krzyskiem bacznie obserwowali brzeg Mekongu, przeszukujac wzrokiem nieprzebrane ilosci smieci

Grysiu sciagnal sciezke

z ciaska kokosowego ....

I zobaczcie czym?

Grazyna ? To Ty?

Grazynka jak zobaczyla wode w Makongu to sie nam rozpila

ladne mamy nowe kolezanki?

zjadlbym co......

Tak, tak.. Grysiu jest ciagle glodny, bo dobrze mu idzie zamawianie dan - trafia co trzeci raz na
zjadliwe zarcie! I wiecie co? Wlasnie sie okazalo, ze zjadl moja porcje... No moze tym razem dobrze trafil?

Kwietny Nowy Rok

Przez ostatnie kilka dni Wietnamczycy kupuja ogromne ilosci kwiatow: chryzantemy, bonsai, fioletowe kwiatki i takie krzaczki z zoltymi kwiatkami ( nie ma Cie tu Iwona, wiec nie wiemy jak sie nazywaja). Jest ich tu pelno i woza je ludzie na skuterkach tam i z powrotem jak jak w Polsce kiedys na dachach maluchow choinki.

A teraz na powaznie

Na poczatek zwiedzilismy Muzeum Wojny. Wojna jest nadal odczuwalna w przyrodzie. Chemikalia, ktore amerykanie zrzucili na Wietnam spowodowaly glod i choroby.
Nie mielismy odwagi zamiescic zdjec, ktore tam byly. Nie chcelibyscie tego widziec!

Zagadka

czyje to stopki?

Jemy i swietujemy

No juz dotarlismy, zwiedzilismy co bylo do zwiedzenia i moglismy wczoraj spokojne
zaczac swietowac, poniewaz w koncu nie wiemy kiedy jest ten Nowy Rok (bo maja tu 5 dni wolnego) na wszelki wypadek co wieczor robimy sobie Sylwestra