piątek, 17 września 2010

Wiecej zdjec...

Obok zamiescilam pokaz slajdow od Sebastiana a tu sa od Krzyska.

Milego ogladania. O Oral Brutalach wkrotce Makarku, cierpliwosci, zbieram materialy....

Anka
A teraz mala prywatka:

ps. Specjalne pozdrowienia dla Kalisi, ktora mowi, ze na naszych blogach jest nas za malo.

ps. Synek odbieraj codziennie swoje maile a moje smieci kasuj. I oczywiscie ucz sie.

Dla Agnieszki z okazji urodzin..


Agnieszko z okazji urodzin zyczymy Ci wszystkiego naj .... i jeszcze wiecej.

Podrowienia od Borneanczykow

Anka, Krzysiek i Sebastian

Seba na zakupach

Pozdrowienia dla Tomka

seba wlasnie pisze esa do ciebie

Sent from my iPad

Dominika napisala, zeby cos wiecej napisac .

Dominika napisala, zeby cos wiecej napisac - nie pisalam, bo zawsze mi sie wygdaje, zs nikt tego nie czyta. Ale skoro jest glod informacji to prosze bardzo...
Borneo, brzmi bardzo dziko i ekscytujaco ale tak juz od dawna niestety nie jest. Jest natomiast komercja i juz to sie nie zmieni, no chyba, ze bedzie reset i swiat zacznie od nowa. W tej chwili Kota Kinabalu, stolica malezyjskiej czesci Borneo to wielkie nowoczesne miasto, z wiezowcami i strzezonymi osiedlami dla sredniej klasy. Nie widac tu na ulicy zadnych nedzarzy ani zebkarkow a jezeli sa to sa, dobrze schowani przed wzrokiem publicznym. Nam sie udalo na przypadkowym nocnym spacerze zobaczyc cale osiedle na palach, ktore bylo usytuowane vis a vis pieknego strzezonego osiedla.Jak do tej pory jestesmy zszokowani tym co zastalismy na tej wedlug naszych wyobrazen - dziekiej wyspie. Cywilizacja i porzadek.
Przez 2 dni jezdzilismy po Parku Narodowym Kinabalu, przypominajacym raczej Nowa Zelandie niz Filipiny. Pieknie utrzymane sciezki dla turystow, mozliwosc dojechania wszedzie naszym "off roadem", czysto i wszedzie 15 riggitow czyli zloty (kurs 1:1) za wjazd.
Widzielismy panorame Mt. Kinabalu, ogrod botaniczny ale bez zadnego kwitnacego kwiatka, bylismy 47 m nad dzungla na moscie z lian, kapalismy sie w goracych zrodlach i pod wodospadem oraz relaksowalismy sie na plantacji herbaty.
Najwiekszym jednak wyzwaniem, jak do tej pory, zamiast przedzierania sie przez dzungle byla jazda Kencilem, za ktorego kierownica siedzial Glus. Walczylismy z Seba o zycie przechylajac "woz" na prawo, bo Glus postanowil jechac poboczem przy okazji nie omijajac zadnych dziur. Bylo bosko ale zdecydowanie lepiej szlo dzien 0wczesniej Sebie. I jeszcze jedno wyzwanie chlopcy maja cowieczor - zalezc jak najtansze piwo. Nieztety ceny sa zaporowe - puszeczka piwka kosztuje 9 zl w 7/11 na szczescie sa happy houers" i wtedy mozna trafic na puszeczke za 3 riggity. No coz, muzulmanski kraj. Muminkom bytu bylo moze nie ciezej, ale na pewno drozej sie bawic. Koncze bo wlasnie dojechalismy do Sandakan, ktore jest wypadowka na Wyspe Zolwi i do Przedszkola dla Oral Brutali, Narka
Anka, Seba i Glus

Ps. Blog podlega cenzurze,wiec o imprezach bedziemy opowiadac na zywo.
Ps2 Viola dzieki za info o krzyzu, wracamy..., bo nie mielsismy wczesniej takiego zamiaru


Sent from my iPad