sobota, 8 maja 2010

Day After

No na szczescie nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

To poranek na tarasie u Tomka P. Matylda jeszcze z mamą we Faterlandzie:(.
Powoli odzyskuje poczucie rzeczywistości, a to co się TU dzieje poddaje pod wątpliwość senes mojego powrotu. Tomek i Radio od rana zdają mi relacje z groteskowej rzeczywistości RP. Cenka opada. Nasze wojsko ma maszerować 120 kroków na minutę na Placu Cerwonym. No i kryzys...kryzys wartości.
Dzieki WSZYSTKIM za masę wspólnie spędzonych cudownych chwil. Chociaż może to być dla niektórych trudne, to życze Wam, aby czas do nastepnego wyjazdu nie upływałpod znakiem zaciskania pięści i zębów, bolesnego odliczania chwili po chwili, bani po bani.. O ile nic się nie zmieni, do zobaczenia za 2 tygodnie w górach.