środa, 17 listopada 2010

no nareszcie romantyczna Casablanka


Meczet w Casablance

Rzut okiem na 3 co do wielkości meczet na świecie. Szukaliśmy tam "Rick Cafe" ale okazało się, że okolica jest mocno podejrzana i pomimo wyraźnych wskazań nawigacji postanowiliśmy zmienić kierunek i pojechać na bardziej cywilizowaną dzielnicę.

odświętne stroje dzieciaków


Na wielkie święta mężczyźni i chłopcy ubierają się w białe galabije. Nie bardzo nam się wypadało robić zdjęcia podczas święta, więc taka tylko fotka z ukrycia.

grill z ofiarnego baranka

no i zaczyna się Fiesta

Dzisiaj jest muzułmańskie święto. Nasz gospodarz nie zna angielskiej nazwy na to święto, ale po polsku można nazwać go świętem Ofiarowania. Ojcowie rodzin zarzynają barany, zdzierają z nich skórę, grilują mięso i biesiadują. Potem młodzi chłopcy opalają baranie głowy na trawnikach albo na plażach. Taka owcza masakra. Idziemy zaraz pooglądać co sie dzieje na mieście. Spróbujemy zrobić zdjęcia ale ze względu na wrażenia estetyczne nie wiemy czy zdecydujemy się je zamiescić na blogu. Na razie na sąsiednim budynku na dachu ubili jedną owce, i zdarli z niej skórę.

miejscówka na dachu:)

A do czego służy to miejsce, nie trzeba pisać :)

fontanna w rijadzie

śniadanie w rijadzie

Śniadanko na słodko jak we Francji. Słodka jak ulepek herbata miętowa albo równie słodka kawa i do tego placek z miodem albo dżemem. Gluś tego szczerze nienawidził.

nasz rijad

Rijad to marokański pensjonat, zachowany w lokalnym stylu. Rijady mają wewnątrz niewielki dziedzniec z fontanną, ten nasz nie miał zbyt okazałego podwórka ale za to miał każdy pokój urządzony w innym stylu.

wtorek, 16 listopada 2010

El Jadida - dzielnica portugalska

Dzieci chciały cukierki. Ale nie dostały, bo nie mieliśmy nic dla nich.

Bociek

Bociek z Polski. " Jak one żyją to i my możemy"

El Jadida

Mieliśmy nadzieję znaleźć jakiś miły mały kurort

na skałach a tu wielkie miasto i zimny ocean.


ale Atlantyk jest piękny

Ocean

Po drodze nad Atlantykiem. Piękne fale i piękne chmury

poniedziałek, 15 listopada 2010

Ostatni rzut oka na Fez

Chyba lubią ogladać telewizję :)

Farbiarnia 2

Jeszcze jeden rzut oka na farbiarnię. Tu chyba coś się zaczeło dziać, kolory trochę jakby żywsze

Farbiarnia

Niestety nie mieliśmy szczęścia. Nasze zdjęcia nie są kolorowe, bo farbowanie ma się odbyć dopiero za dwa dni. No co za pech, jak na razie woda była biała (Makar mówi, że podobno to nie woda tylko mocz)

Suszarnia

Wyprawione skóry suszą na dachach budynków.

Garbarnia w Fes

No tak po to tam przyjechaliśmy. Farbiarnie w Fez. Tak wygląda jeden z etapów obróbki skóry. Właśnie zostały ściągnięte z owiec i rozwieszone do szuszenia. Smrodu nie da się opisać. Bez większegoo problemu można stracić obiad.

Ciekawe gdzie idzie ta owieczka?

no to się za chwilkę okaże ...

niedziela, 14 listopada 2010

konno do pracy czy do domu

tace, tacki i oczywiście dywany

różne różności

Na ulicach mediny w Fezie można kupić wiele rożności - sklep z gitarami i innymi brzękadłami.

Rzeźbiarze

Starszy Pan wykonujący z kości wielbłąda grzebyczki, zalotki i breloki z "rękami Fatimy", które matki darują swoim dzieciom aby je chroniły przez złymi urokami.

Cyniarze

Uczeń wykonujący misy z cyny przy pracy. Zostanie samodzielnym pracownikiem, wtedy gdy mistrz uzna, że jest gotów do samodzilności na razie pomaga sobie w pracy nogami.

Wielbłądy na targu?

może oprócz gołębia należy spróbować także wielbłąda, ale został tylko kawałeczek. No to chociaż buzi..

Rzeźnik

Miejscowy rzeźnik na targu. Oniemal na miejscu można zobaczyć swój jeszcze żywy obiad. Co chwilę prowadzili na targ owce. Nam też się kilka razy zdarzyło zjeść owieczkę, jednak większość gustuje w innym mięsie. Ja się odważyłam spróbować nawet placka z gołębia. Smaczny, przyrządzony na słodko z cukrem pudrem.

Piekarnia

To tylko tak niehigienicznie wygląda ale chlebek mają wyśmienity, a jakie ciastka ...

Paszarnia

Najlepsze jedzenie jakie nam sie trafilo na wyjezdzie. I super coca cola tj, wino przelane do butelek po coca coli. Właściciel tak serwuje, poniewaz nie chce narazic sie .... Komuś tam. Sprzedaz alkoholu nie jest tutaj zakazana ale nie jest tez, nie jest mile widziana. Mimo wszystko Marocco to kraj muzulmanski.

Fes - ten dach pozostanie nam w pamięci

Rano widoczek na labirynt uliczek w Fezie a wieczorem niezapomniane przeżycia transcendentalne ....

Maroko, które pachnie.. ciastkami, ostatnia bajka dla dorosłych ... autorstwa Iwony O.

Już z czerwoną torbą w ręce! Już zaczynam szukać straganu? sklepu? piekarni? Oczami, uszami, nosem. Czujesz ten zapach? - pyta Ania. Ale cuuudny zapach, wychodzimy na uliczkę, obok nas przeciskają się kilkuletnie dziewczynki w długich sukienkach z tacami pełnymi ciastek przykrytych ściereczkami, biegną gdzieś uliczką....idziemy za nimi, a zapach się niesie.. SŁODKI, CIEPŁY, KRUCHY, ORZECHOWY.. O! Kolejka, przy ścianie, ciasno, stoją kobiety, niewielka szyba wystawowa a za nią kilka tac i obezwładniający zapach ...p-i-e-k-a-r-n-i-a.. Każdy oddaje i odbiera swoje ciastka z wypieku, stoimy i my. Namawiamy się, które kupimy, każdych po trochę większość prywatnych sprzedawca nie chce odsprzedać ale słysząc to stojąca koło nas Pani odbiera swoje tace, zagaduje po angielsku i częstuje nas.. możecie mi wierzyć to było COŚ.. przepysznego, ciepłego, pachnącego, COŚ przez duże C na Takie chwilę bajkowego dnia.

Maroko, które pachnie.. ciastkami, ostatnia bajka dla dorosłych ... autorstwa Iwony O.

….. słodki zapach świeżo pieczonych ciastek.. Jak w jesienny dzień w Polsce zapach palonych traw i mgły snuje się nad polami, tak ten snuje się nad tym tym całym jarmarkiem.. pyszne, chrupkie i gorące.. Dziewczyny się kręcą przy torebkach- OHO- rozglądają się, spoglądam gdzie chłopaki? Przepychają się rozbawieni..... jednak są z Marsa....
a tu nadal ten słodki zapach świeżo pieczonych ciastek ...

Maroko, które pachnie.. ciastkami, ostatnia bajka dla dorosłych ... autorstwa Iwony O.



KOLORY, uderzające, wesołe pomarańcze, czerwienie, fiolety. KOLORY w sklepikach , na ulicy na ścianach, mieszanina barw. Dużo dywanów, kilimów, ceramiki, toreb, torebek ,skór. Do tego te zapachy mięty, kminku, mydła, wylewają się z poupychanych sklepików a nad nimi gwar rozmów. Bajkowo.. Wchodzę na schodki, stoi taki FAJNY (słowo które każdy dokładnie tak samo rozumie) podróżniczy kufer z czerwonej skórki. Sprzedawca już zachwala, oglądam, otwieram..... hmm …. śliczna ta torba i nagle zapach !!!!

Maroko, które pachnie.. ciastkami, ostatnia bajka dla dorosłych ... autorstwa Iwony O.


Ciepłego, popołudniowego listopadowego dnia.. przygnani tambylstwem wchodzimy leniwie do mediny-starego miasta XV wiecznego Fezu. Nastroje w ekipie dopisują, głowy się kręcą wkoło, gaadaamy, oglądaamy, szukamy się wzrokiem, puzderka na pólkach, torebki, klatki na ptaki, głowa wielbłąda na mięsnym straganie ujęcia, ujęcia ..pstryk, pstryk w głowie, pstryk,pstryk w aparacie..ale tu jest inaczej.... Lekkie ciepełko w listopadowym świetle co dla nas znaczy sweterek, niebieskie niebo i kolor popołudniowego słońca na ścianach wąskich uliczek starego miasta...włóczymy się..
Sklepikarze, turyści z dyndającymi na szyjach aparatami rozglądają się, mieszają z mieszkańcami, Ci ostatni w długich pelerynach z kapturem z lekkiej wełny i buty..wsuwane, kolorowe płaskie klapki bez pięty do szpica jak w bajce o Sindbadzie...Panie robią zakupy w barwnych chustkach na głowie, długich spódnicach, płaszczykach z długimi rękawami no i w sindbadkach. ..na tle tych wąskich uliczek tajemniczego miasta, zapadającego zmroku.. wszyscy wyglądają jak postacie z bajki ...ciepłe, miłe wrażenie w dzisiejszym zmatrycałym świecie, jeansów, polarów, goretexu i koszulek piłkarskich wylewających się z każdego zaułka na świecie i nadmorskiej promenady..ale nie teraz, nie tutaj..

sobota, 13 listopada 2010

Poranek - dzień dobry Polsko

Niezapomniany nocleg na dachu hotelu. Niebo gwieździste nad nad nami, Kazba Ben Haddou za plecami i gorące koce z wielbłądziej wełny. Oby tak dalej...

Casablanca - meczet w dzień

a teraz sobie uproszczę i podam za Wikipedią..
Ogromny nowoczesny meczet Hassana II. Jego budowę rozpoczęto w 1886 jako spłęnienie woli króla Hassana II, ukończono jednak dopiero w 1993 roku. Wznosi się ona na sztucznym nasypie ponad wodami Oceanu Atlantyckiego, które widoczne są przez przeszkloną podłogę we wnętrzu meczetu. Niekiedy otwierany jest też ogromny dach świątyni, aby wierni zgodnie z nauką Koranu mogli podziwiać boski ocean i nieboskłon.W głównej sali modlitewnej może zmieścić się 25 tysięcy muzułmanów, a na jego rozległym dziedzińcu dalsze 80 tysięcy. Do świątyni przylega minaret o wysokości 210 metrów, co czyni go najwyższym minaretem na świecie i najwyższą budowlą w Maroku.
Jako jedna z niewielu muzułmańskich budowli sakralnych w Maroku Meczet Hassana II otwarty jest dla niemuzułmanów.

piątek, 12 listopada 2010

nie ma to jak fotka, fotki fotki czyli do 3

modelka Marta

w promieniach zachodzącego słońca w Kazbie Ben Haddou

to miało być piękne zdjęcie ...

....a wyszło jak zwykle, bo Rosjanka, która nam je robiła, była zajęta trzymaniem za rękę swojego nowego marokańskiego przyjaciela. Tu dopiero rozwija się sex turystyka dla kobiet ale jeszcze im chyba daleko do Tunezji, bo niewiele widziałam takich mieszanych par.

w kazbie Ait Ben Haddou

To jest, jak się później okazało, obowiązkowy punkt programu każdej wycieczki, która przybywa do Maroka. Tu kręcono ukochany film Glusia "Gladiator" i inne np. Troję czy Klejnot Nilu. Zupełnie przypadkowo zdążyliśmy na szczyt starej kazby aby podziwiać zachod slońca.

no jednak do domu

i ścigając się piętrowymi KROWOWOZAMI

budując namioty weselne

podziwiając piękne widoki Atlasu

górale jak na całym świecie ciężko pracują

dywany w górach jak kozice na skałach

i jeszcze takich

ale warto było dla takich widoków

i z powrotem

Niestety już wiemy, że nie damy rady dojechać na Saharę ale wiemy już na pewno, że wrócimy by tego dokonać. Może saharyjskie ziarenko piasku nie wpadło nam jeszcze do serca ale na pewno jesteśmy gotowi, żeby tak się stało.

przez góry Atlas przemknęliśmy tam