piątek, 4 listopada 2011

taką ładną miejscówkę

wysoko na górze znalazł dla nas Witek, który poświęcił się i wstał o 7 rano i objechał całą okolicę i znalazł knajpę wegetariańską, w której Gluś najpierw usiłował zamówić kurczaki, potem miał nadzieję na seefood





aż w końcu musiał zadowolić się rybami na patyku przy drodze

1 komentarz:

Domi O. pisze...

Cholera! tu też coś komentowałam. Z tego co pamięta moja wytargana starością i sklerozą głowa, to koment pił do "twarzowego roku by Seb" - kolejnego takiego przecież. Chop ma dar i powinien mieć już na półce niezły pakiet statuetek :-)